poniedziałek, 26 maja 2014

Ciemność, widzę ciemność...


   Kto powiedział, że śmiech to zdrowie? Co za kretyn głosi takie herezje? Śmiech jest niczym jadowity wąż wpełzający między gałęzie drzewa owocowego, by w odpowiednim momencie wyskoczyć i wyssać z nas resztki życia- rozpoczęła Victoria. Właściwie to miała na imię Wiktoria, ale spolszczona wersja tego imienia nie robiła na nikim żadnego wrażenia. Przeszłaby niezauważona niczym cień, tak jak co dnia przechodzą setki osób- a tego nie chciała. Jej pokryta grubą warstwa białego pudru twarz zbladła jeszcze bardziej. Przecież ona, do jasnej cholery, ma wielki talent! Wystarczy, że popracuje trochę nad interpunkcją i będzie Baudelairem albo Poem…

   Właściwie to tych dwóch autorów znała tylko ze słyszenia. Osobiście nienawidziła czytać. Książki ograniczały i wpajały jakieś sztuczne ideologie. Ale były bardzo gotyckie, a Victoria robiła wszystko, by sprawiać wrażenie istoty wręcz ociekającej mrokiem. A mrok był drugim domem Victorii. Wiedziała o tym od zawsze, odkąd w piątej klasie podstawówki przestała bać się ciemności. Wtedy jej życie zmieniło się. Gotycka subkultura stała się dla niej wszystkim, zwiedzanie starych cmentarzy i czułe zmywanie swastyk z zabytkowych macew najlepszym sposobem na spędzanie wolnego czasu.

   Jednak Vic w życiu nie byłaby zdolna do takich poświęceń sama z siebie… Najbardziej fascynowały ją gotyckie ciuszki… Szczególnie upodobała sobie gorsety- przecież i tak nie miała biustu, a w takiej sytuacji mogła zwalać to na zbyt mocno zasznurowany gorset. Równie piękne były obroże, pieszczochy, koronkowe sukienki i wysokie glany. No i jeszcze te wszystkie koszulki tych wszystkich śmiesznych zespołów…Nie wiem…Jakieś The Sisters Of Mercy? Closterkeller? Co? Mówi Wam to coś? Bo mi nic…


   Nie można również zapomnieć o kolejnym elemencie niezbędnym, by inni uwierzyli w mroczną aurę Victorii… Piła krew. Ludzką. Codziennie. A sok pomidorowy ma tylko 30 kalorii. Można przecież zaszaleć.  A jak rodzice mieli cos przeciwko martwym szczurom trzymanym pod łóżkiem, to zamykała ich w piwnicy. I bardzo dobrze, przynajmniej siedzieli cicho. A teraz wybaczcie, Vic musi  uciąć sobie krótka drzemkę w ciężkiej, dębowej trumnie…

1 komentarz: